Choć obejrzałem niedawno (nawet dwa razy) wspaniały film z Melem Gibsonem pt. Patriota, gdzie Anglicy są pokazani jako w większości tępe, krwawe bestie (podobnie jak w innym wybitnym filmie tego reżysera i aktora - w Braveheart), ja kocham Anglię z jej mieszkańcami. Jadę tam dziś po raz chyba sześćdziesiąty z kolei, wyruszam dziś po południu. Już się cieszę na wiosenną zieleń angielskich łagodnych pagórków, na jej kwiaty, które zakwitają w Anglii wcześniej niż w Polsce, na jej zabytki - kamienie wołające: Oh, England, my Lionheart! (jedna z moich ulubionych piosenek Kate Bush)... Tym razem zaczynamy w Dover, a w kolejne dni zwiedzamy Londyn, Zamek Leeds oraz Rochester, Oksford, Windsor oraz Canterbury. W sumie osiem dni. Wycieczka z jednym z warszawskich liceów. Organizatorem jest moje biuro podróży. A przy okazji będzie można zamknąć kilka ważnych spraw związanych z kwietniowym wyjazdem śladami Tolkiena, np. odebrać bilety na musical... Żeby tylko pogoda dała żyć. W Anglii są teraz potężne wichury. Wiele parków i zabytków zamknięto w dniu dzisiejszym. Jest szansa, że jak dojedziemy, wszystko się uspokoi, a zła pogoda zawędruje niestety do... Polski. See you!
Widzę, że lubisz Kate - moją ulubioną piosenkarkę :D Ivrin
OdpowiedzUsuńO tak, Kate to moja dawna miłość. Już od czasów liceum. Pozdrawiam wszystkich. Właśnie wróciłem z Anglii...
OdpowiedzUsuń