- Dzieci potrzebują dwóch rzeczy: korzeni i skrzydeł...
Mądre słowa mojego przyjaciela, Telperiona, pedagoga, który realizuje się obecnie zawodowo w Irlandii. Mam przez ten tydzień pod opieką ośmioletnią córeczkę koleżanki, Julkę. Nie mam doświadczeń ojcowskich, niestety. Działam instynktownie powtarzając też zapewne te same metody, których nauczyłem się od mojego kochanego, zmarłego już niestety, Taty. Oby, bo Tatę miałem wspanialego... Trzeba zrównoważyć dwie ważne rzeczy: zachętę do samodzielności, do wzbijania się na własnych "skrzydłach" oraz zapewnienie dziecku wsparcia, oparcia, jego miejsca w świecie - "korzenie". Czy o to Ci chodziło, Telperionie?
Jutro moja pierwsza wywiadówka w życiu. W zastępstwie mamy ;-)
Jutro moja pierwsza wywiadówka w życiu. W zastępstwie mamy ;-)
No, jestem po wywiadówce. Fajnie było. Tym bardziej, że Julka dobrze się uczy i można było usłyszeć miłe słowa. Spotkałem przy okazji koleżankę z podstawówki, która jest mamą kolegi Julki. Miałem też okazję zareklamować moje biuro podróży, bo pani wychowawczyni prosiła rodziców, żeby znaleźli organizatora ich wiosennej wycieczki dla dzieci. Same sukcesy. A dziś błękitne niebo. Ciągnie mnie na przedwiosenny jogging.
OdpowiedzUsuńGalu, powinieneś mieć dzieci :p
OdpowiedzUsuńHehe, wiem o tym. W sumie to bardzo bym chciał, ale jakoś Pan nie pobłogosławił...
OdpowiedzUsuńMoi rodzice czekali dziewięć lat, na pierwsze dziecko, czyli mnie, a teraz mają czwórkę :)Ivrin
OdpowiedzUsuńNim urodziłem wraz żoną swoje wlasne dziecko wydawało mi się, że jestem gotowy i wiem jak się chowa dzieci. W końcu pomagalem w wycjowaniu wszystkich dzieci mojego starszego rodzeństwa, a zwłaszcza najstarszej siostrzenicy. W sumie sześciorga dzieci, i to nie odprzypadku do przypadku. Umiałem wiele rzeczy zrobić, ale teraz wiem, że gotowy nie byłem.
OdpowiedzUsuńPanie Ryśku ma Pan jeszcze czas :) Jeszcze dziecko może się pojawić. Ja sama zawsze uwielbiałam dzieciaki... nie było mi dane posiadać rodzeństwa, ale wiem, ze jeśli kiedyś będzie mi dane posiadać dzieci to będzie ich kilkoro. Móc się nimi zajmować chociaż przez kilka dni to już jest wielkie błogosławieństwo. No i... jako taki wujek/ciocia zawsze można dzieci rozpieszczać ;) A rodzicom nie zawsze uchodzi, bo oni przecież mają wychowywać ;)
OdpowiedzUsuń