Niech fałszywi prorocy "Globalnego Ocieplenia Klimatu" wejdą pod stół i odszczekają. Mamy piękną, obfitą w śnieg i kąsającą mrozem zimę. Są piękne krajobrazy i wielkie utrudnienia tak dla osób starszych, jak i dla kierowców (choć ja się lubię poślizgać na zimowych drogach, a panna hondzia świetnie sobie w tych warunkach radzi - póki co...). Kocham mroźne i śnieżne zimy. Może dlatego, że przyszedłem na świat w lutym? Ta teoria rozbiła się o realia, gdy zapytałem innych zimozrodzonych i większość twierdziła, że zimy nienawidzi. A ja kocham!
Najbliżej śniegu i mrozu jestem co drugi dzień w czasie moich biegów (ho, ho - minie niedługo trzy lata, jak uprawiam jogging, czyli jestem biegunem). W czasie ostatnich treningów płatki śniegu lądowały nawet na moim podniebieniu i w gardzieli. Park nad Stawikami jest wyjątkowo piękny o zimowej porze (raczę Was kilkoma fotkami). Odkryłem też nowy sposób na biegową rozrywkę - nie słucham już empeszki tylko radia (mojej ulubionej stacji: Radia eM 107,6 FM - ha! niech będzie reklama...). Biegi zimowe to swego rodzaju wyzwanie, bo - po pierwsze - trudno się zmusić, a zmusić się trzeba - po drugie - biegnie się jakby podwójnie, bo śnieg jest czasem niczym piach na plaży. I biegnąc zimowo można sobie powspominać piękne biegi ubiegłych lat: na nabrzeżach L'Estartit (Hiszpania), uliczkami Falkirk (Szkocja), plażą atlantycką w Colares (Portugalia) itd.
W związku z moimi genealogicznymi poszukiwaniami rodu Tolkienów na morenach i pośród jezior Warmii i Mazur (patrz artykuł: "Czy Tolkienowie pochodzą z Warmii?"), odwiedziłem dziś Bibliotekę Śląską w Katowicach i w Archiwaliach Śląskich przejrzałem kilka ciekawych pozycji. Mam kilka nowych informacji na temat pochodzenia nazwiska Tollkiehn (> Tolkien), ale zająłem się też nazwiskiem Wolf (okazało się, że nazwisko mojej mamy jest altdeutsch) oraz nazwiskiem przyjaciół z Góry Kalwarii, Guczów.
Ja nie biegam, nie lubie ale chodzić tak. Iść, zwyczajnie iść z moich Szopienic do np Bytomia czy Gliwic ech a tam park, który pamieta z pewnością Horsta Bienka i inne takie..Ja nie rozumiem, jaka przyjemność jest z tych słuchawek w uszach, a ptaki? :))) Pozdrawiam serdecznie :)) Bruno
OdpowiedzUsuńWitam:) a ja nienawidzę zimy a urodziłam się w słoneczny dzień września:)), ale tego biegania Ci bardzo zazdroszczę, oj chętnie bym tak polatała , poczuła ten mroźny powiew na policzkach:) nie mam w mojej okolicy odpowiednich miejsc, niestety, jest bardzo ruchliwa ulica, czasami biegam po moim ogrodzie:), ale chetnie bym wyruszyła wymienionymi przez Ciebie ścieżkami:)) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń...a jak to sie robi, zeby sie zmusi do biegania ???
OdpowiedzUsuńTrzeba narzucić sobie reżim. W kalendarzu zaznaczyć na początek po trzy dni w tygodniu i niezależnie od okoliczności, pogody, samopoczucia, zmuszać się do biegania. Jeżeli chcecie, przepiszę tu taki samouczek dla początkujących. A teraz spadam... Pierwszy bieg w lutym, choć bardzo się nie chce.
OdpowiedzUsuń