Tesco wygrało...


Wróciłem zasmucony z Katowic. Na Placu Sejmu Śląskiego uczestniczyłem dziś we wspólnym oglądaniu transmisji z uroczystości warszawskich, z pożegnania tragicznie poległych na smoleńskim lotnisku - w drodze do Katynia.

Były dwa duże telebimy, z 40 osób obsługi (Maltańczycy, pogotowie, harcerze, Straż Miejska) z 10 dziennikarzy i... około 50 przybyłych na wspólne przeżywanie uroczystości warszawskich. Co za tłum! Tymczasem w Silesia City Center (wielkie centrum handlowe) masy ludzi (byłem tam w "Tesco" po flagę dla sąsiadki - polecam akcję Pogotowie Flagowe na FB!). Każdy niech sobie dopowie, w jakim stanie jest Polska Tuska...

Ale trwaliśmy mimo wiatru, mimo osamotnienia, mimo krzeseł, które co chwila zwalały się na nas przy podmuchach silnego wiatru. Przynajmniej harcerze mieli co robić: kilka razy je ustawiali. Pojawiłem się tam już o 10.00, żeby zorientować się, czy już schodzą się wielkie tłumy. Naprawdę na to liczyłem! Okazało się, że spokojnie można wrócić do domu i przyjechać o 12.00, gdy uroczystości się zaczynały. Gdy przyjechałem w południe, wciąż były wolne miejsca do parkowania, a Plac praktycznie pusty. Większość zebranych stanowiła obsługa i dziennikarze. Wstyd!

Ponieważ byłem jedyną osobą z flagą, stałem się wdzięcznym obiektem dla fotoreporterów, więc proszę się nie przestraszyć, jeżeli zobaczycie mnie w jakichś "Aktualnościach", czy w lokalnym dodatku do którejś z gazet. Przeprowadziła też ze mną wywiad pani z radia "Złote Przeboje" oraz dziennikarka "Gazety Wyborczej".

Bareja by lepiej tego nie wymyślił...

Jedyna pociecha, że udało mi się nawiązać nowy kontakt z braćmi i siostrami z Pomocy Maltańskiej, do której należę od jakichś 10 lat, a z którą dawno nie miałem kontaktu. W maju odnowię sobie kurs ratownictwa medycznego.

Komentarze