Pieröna!


Jeszcze dziś wśród starszego pokolenia na Śląsku można usłyszeć rubaszne i wcale nie groźne, a już na pewno nie wulgarne: pieröna! Mój dziadek mówił jeszcze inaczej: jeröna kandego! Toż ci musiało być kiedyś dosadne przekleństwo! Dziś na śląskiej ulicy wypiera je polskie ku...! Szkoda tych prawdawnych wyrazów zdenerwowania. Lingwistyka mówi, że są to często prawdziwe skamieliny językowe (najmniej zmieniają się określenia najczęściej używane).

Skąd wziął się ten śląski "wulgaryzm" (ale mi wulgaryzm w porównaniu z dzisiejszymi...)? Moim zdaniem może on być związany z przedchrześcijańskimi wierzeniami przodków dzisiejszych Górnoślązaków. Podobnie jak w Skandynawii, gdzie do niedawna 'do diabła' brzmiało til Óðin (dosł. 'do Odyna'), a w Hiszpanii zawołanie Ole! etymologicznie wywodzi się od zawołania Allah! (do XV w. większa część Hiszpanii była pod mauretańskim jarzmem), tak na schrystianizowanym pograniczu śląsko-małopolskim imię dawnego naczelnego bóstwa mogło przetrwać w takim właśnie wyrazie zdenerwowania. A zatem śląskie pierönie = do diabła? Semantycznie zapewne tak, etymologicznie zaś brzmi jak inwokacja do głównego bóstwa na naszym terenie w czasach związków plemiennych - nosiło oni imię *Perunъ 'Ten, co uderza' (wg książki A. Kowalika Kosmologia dawnych Słowian).

Mówiąc o etymologii zwrotu pieröna, pierönie (od niego czasownik pierönić, pierönować 'kląć, używając wyrazu pieröna', np. Pierönowaú wiela wlyzie na tych lömpów) musimy wpierw przypomnieć, że teren wschodniej części Górnego Śląska, czyli to, co w powszechnej polskiej opinii jest Śląskiem właśnie, a zatem ziemia bytomska z takimi ważnymi dla śląskiej tożsamości ośrodkami jak Katowice, Zabrze, Bytom, Siemianowice, Świętochłowice, to dawna ziemia związku plemiennego Wiślan (czyli ziemia "małopolska"). Dopiero od 1179 roku dzięki darowiźnie seniora, księcia krakowskiego Kazimierza II Sprawiedliwego władca opolsko-raciborski, Mieszko Plątonogi (łac. Mesco Loripes, władca "górnośląski"; łac. loripes to 'mający zdeformowaną stopę') objął w posiadanie te wschodnie ziemie. Aż do XIX w. wschodni Górny Śląsk należał do diecezji... krakowskiej, co potwierdza jego małopolską genezę. Co z tego wynika? Na terenie dawnej kasztelanii bytomskiej (a także innych darowanych Plątonogiemu: oświęcimskiej, siewierskiej i chrzanowskiej) rozciągał się zapewne w okresie przedpaństwowym silny związek plemienny Wiślan, wzmiankowany w źródłach starocerkiewnosłowiańskich, staroangielskich i bawarskich.

Jesteśmy zatem na obszarze kraju, który nazywał się zapewne *Vislje 'Wiśle', czyli 'leżący nad Wisłą' albo *Visle '*Wiśli/Wiślanie' (jak Niemce 'Niemcy'), czyli 'należący do Wiślan' (przypomina mi się tu rozważany przez J. Fisiaka przy okazji tłumaczenia poematu Widsith staroangielski termin Wisle, Wistle 'Wiślanie - w odniesieniu do Gotów nadwiślańskich i Słowian nadwiślańskich'). Nazwę tę moim zdaniem potwierdza zabytek starocerkiewnosłowiański, jakim jest Żywot św. Metodego, gdzie mamy vъ Vislъ lub vъ Vislъchь, co T. Lehr-Spławiński przełożył jako 'na Wiśle', ale moim zdaniem poprawniej jest 'w Wiślu' lub 'w Wiślech' (por. w Niemczech, we Włoszech - od nazw ludów, a nie od nazwy miejscowej). A jeżeli jesteśmy na terenie Wiśla (dziś powiedzielibyśmy Powiśla) lub we Wiślech, to warto wiedzieć, że u tego "zapomnianego narodu Europy" (jak nazywa go Jerzy Strzelczyk w ciekawej książce Zapomniane narody Europy i wymienia obok Wenetów, Swebów, Piktów, Longobardów, Chazarów, Obodrzyców i Jaćwięgów) rozwinięty był zapewne w szczególny sposób kult boga grzmotu Peruna i jego małżonki Peryni. Świadczą o tym świadectwa językowe, np. powszechna tylko w Małopolsce nazwa miejscowa Przeginia. Przeginie małopolskie mają charakterystyczną cechę - są to niedostępne miejsca, głębokie doliny, wąwozy (Zbigniew Babik, Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich, str. 510) oraz pobliskie wzniesienia. Według Artura Kowalika są to nazwy kultowe związane z trzebiszczem (miejscem ofiarnym) ku czci Peruna i Peryni, gdzie sama przyroda miała sugerować zespolenie się gromowładnego z boginią płodności. Teofanią tych bóstw miałyby być pioruny uderzające w skaliste wzniesienie otoczone wodą. W dawnych Przeginiach Wiślanie odtwarzali być może akt stworzenia Pierwszej Ziemi, której uosobieniem miałaby być Peryń. Perun to 'ten, który uderza', a Peryń to 'ta, która jest uderzana' według Kowalika (patrz Kosmologia dawnych Słowian, str. 206-207).


Powroźnikowa Góra z podkrakowskiej Przegini (źródło)

Ciekawe czy rzeczywiście wschodnio-śląski pierön i małopolska Przeginia mają coś wspólnego z pogańskim bogiem Perunem i jego małżonką Perynią?

Komentarze

  1. Napisał do mnie Tadeusz A. Olszański. Ponieważ sam nie może opublikować tu komentarza, robię to za niego. Sam odniosę się do jego wypowiedzi po powrocie z Anglii. Wyjeżdżam za godzinę...

    "Nazwę "Przeginia" i podobne dotąd wywodzono od prasłowiańskiego "pregybni" - góra, teren górski, co potwierdzają nazwy takie jak Przegib, Przegibek, Przehyba/Prehyba i podobne, liczne w Karpatach, także na terenach, które w dobie przedchrześcijańskiej nie były zamieszkałe, więc i nazwane (z powodu remontu nie mogę tego w tej chwili sprawdzić, ale wydaje mi się, że z tego samego źródla pochodzi "przegub", więc pierwotnie byłoby to "miejsce przejścia, łącznik" - na terenach górskich pierwsze były nazywane dogodne przejścia, wiodące raczej grzbietami, niż dolinami). Intepretacja Kowalika nie przekonuje mnie, podobnie jak wiązanie nazw "piorunowych" z Perunem (o czym za chwilę), chyba, że w danym przypadku mamy pozanazewnicze podstawy do przyjęcia istnienia miejsca kultu.

    Co do "pieruna!" - to nie jest wyłącznie śląska osobliwość. Także w "ogólnej" polszczyźnie używano dawniej "do pioruna" w znaczeniu "do diaska/diabła", więc w znaczeniu, o które Ci chodzi. Dziś to wyszło z użytku. Osobliwością jest natomiast "(ty) pierunie" jako forma zwracania się do drugiego, o czym nie wspominasz. Z wiązaniem "do pioruna" czy "niech to piorun strzeli" z Perunem już się spotykałem, nie pamiętam, gdzie, w każdym razie taka hipoteza istnieje. Choć drugie określenie wiązałbym raczej bezpośrednio z piorunem/błyskawicą jako bezpośrednim zagrożeniem (podobnie jak "niech to cholera" odnosi się do choroby, niegdyś groźnej i u nas).
    Rzecz komplikuje to, że piorun i Perun maja wspólny źródłosłów. Stąd spotykałem się z tłumaczeniem nazw typu Pierunka, Piorunka jako pochodzących od miejsc kultu Peruna, gdy chodziło raczej o "piorunowe miejsca", takie, w które często uderzają błyskawice, bo historia osadnictwa w okolicy nie sięgała wczesnego średniowiecza."

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz