Amerykańska lewica górą


Mapy wyborcze Stanów Zjednoczonych, które ukazują poziom republikańskiej klęski, a które znamy z naszej prasy, nie przedstawiają moim zdaniem problemu w całej pełni. Polecam moim gościom zainteresowanym tematyką amerykańską witrynę Marka Newmana z Departamentu Fizyki i Centrum Studiów nad Systemami Złożonymi na Uniwersytecie w Michigan. Znajdziecie tam analizę wyników wyborów, w której uwzględnia się wiele czynników. Są tam na przykład mapy tak przeobrażone, że kształt stanów odpowiada wielkości populacji. Porównajmy na przykład te dwie mapy (niebieski - Obama; czerwony - McCain):

- mapa, gdzie ukazano, w których stanach wygrał Obama, a w których McCain:




- i mapa ukazująca ten sam wynik w hrabstwach; kształt stanów odpowiada zamieszkującej w nich populacji. Widać wielką przewagę Obamy w dużych miastach:




Znacie mój blog i wiecie, na kogo sam bym głosował. Mój dobry kolega ze Stanów, badacz Tolkiena, Carl Hostetter pisze w sieci:

[I'm] sick that our first national sin is being atoned for by electing a man whose top priority is the promotion of our second, even more monstrous national sin.

Miej Panie w opiece Amerykę i nie pozwól na jeszcze większe ludobójstwo najmniejszych i najsłabszych... Miliony dzieci nienarodzonych w USA są w wielkim niebezpieczeństwie!

Komentarze

  1. Nie do końca mogę się zgodzić. Aborcja i polityka są oczywiście powiązane i to mocno, ale nie polityka jest w tej sprawie najważniejsza! Warto pamiętać, że liczba dokonywanych aborcji spadła w USA w czasie prezydentury proaborcyjengo przecież Clintona i zaczęła znów wzrastać za kadencji antyaborcyjnego Busha Juniora.

    A jak będzie za Obamy? Nie widzę sprawy dobrze ale nie z powodu legislacji, którą być może Obama bedzie się starał przepchnąć w Sądzie Najwyższym USA ale dlatego, że w Ameryce okresy kryzysów gospodarczych - a obecny to jest kryzys, że ho ho - przynoszą też kryzys religijny i zwiększają demoralizację. Przypuszczam, że gdyby wygrał McCain liczba mordów nienarodzonych byłaby podobna, ale z oczywistych powodów nie da sie tego sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, Arseniuszu. Dzięki za Twoje słowa. Piszesz o ciekawym zjawisku. Nie myślałem o tym wcześniej. Obawy związane są z planami legislacyjnymi, które były zapowiadane w kampanii Obamy. W sumie powtarzam tylko opinie mojego dobrego znajomego, który nie może się otrząsnąć po tych wyborach. KAI podawał - zdaje się - że chrześcijanie, którzy głosowali na Obamę to ci tzw. "niepraktykujący". To też jakiś przyczynek do opisu tego, co się stało w USA.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz