Badań genetycznych ciąg dalszy
"Jestę Wikingię"?

Jest na Facebooku bardzo ciekawa grupa, która nazywa się Genealogia Genetyczna. Prowadzi ją bardzo interesujący człowiek, dr Łukasz Lubicz Łapiński - znawca genealogii i genetyki. W związku z nowymi ciekawymi informacjami na temat mojego haplotypu, których dostarczyli mi ludzie z projektu Genographic (pisałem o tym tutaj), złożyłem w Genealogii Genetycznej zapytanie na temat mojej rzadkiej grupy R-L63, którą wiąże się zarówno z Praindoeuropejczykami, jak i z protoplastą rodu kapłańskiego u Żydów.

Zostałem poproszony o podanie markerów STR, których dostarczyły badania w Genographic. Jest ich tylko 12, choć dziś w poszukiwaniach genetycznych sięga się aż do 37-67 markerów! Okazało się, że jestem wyjątkowo rzadkim okazem. W bazie danych z projektu Family Tree DNA (obejmuje ona 5 tysięcy próbek) nie istnieje ani jeden przykład identycznych 12 markerów! Są za to trzy próbki z jedną zmianą na markerze. Co ciekawe są to próbki skandynawskie! Jest też jedna rosyjska. Wg pana Łapińskiego powinienem się zdecydować na poszerzenie wyników swoich badań (trzeba by wydać na badania genetyczne jeszcze 400-500 zł), ale w grę wchodzą najpewniej te trzy "żywioły" z tabeli poniżej:

Z284 - Skandynawia
Z93
- Bliski-Wschód
Z280
- Bałto-Słowianie


Trzeba będzie zatem pociągnąć temat dalej. Czas zbierać fundusze.

A ja wciąż czuję, że jestem po prostu potomkiem "Atlantydów", czyli tolkienowskich Dúnedainów/Númenórejczyków [żarcik].

Komentarze