Jedna z moich czterech prababć nazywała się Julia (w dokumentach Julie Antonie) Waniek (ur. 13 czerwca 1885 w Bieruniu Starym – zm. 18 stycznia 1934 w Roździeniu-Szopienicach). Była córką listonosza wiejskiego, Walentyna Wańka i Anny, z domu Willer, którzy ok. 1908 mieszkali w Kórnicy k. Góry św. Anny. Pracowała początkowo jako pokojówka (Stubemagd) m. in. u żydowskiej rodziny (prawdopodobnie w Głogówku). Razem z moim pradziadkiem Rudolfem wychowywali ośmioro dzieci (patrz drzewo genealogiczne). Jej silne geny, charakterystyczne spojrzenie i rysy twarzy widoczne są w każdym kolejnym pokoleniu potomków Rudolfa i Julii Wolfów. Była pobożną kobietą – należała np. do Róży Żywego Różańca w szopienickim kościele. Zmarła na gruźlicę. Jej stan się pogorszył po tym, jak przeziębiła się na ślubie córki Trudy. Pochowana jest na szopienickim cmentarzu w tym samym grobie, w którym spoczął potem jej kochany syn, Jorg i jego żona, babcia Milka oraz w 2019 moja kuzynka, Sabina Kaszowska, prawnuczka Julii.
Moja praprababcia, Anna Willer oraz jej dwie córki - w tym po prawej moja Julia (Głogówek albo Prudnik, ok. 1908?) |
Moja kuzynka, Kasia Jenkner, z którą badamy dzieje naszej śląskiej rodziny, napisała: "Nie była chyba za bardzo szczęśliwa. Była za to szlachetna i refleksyjna. I lepiej trochę wykształcona. Przecież rodzina należała do urzędniczego stanu. A w hierarchicznym państwie pruskim to coś znaczyło. No nie wiem. Bardzo lubię zdjęcie naszej Julii ze swoją srogo lub poważnie wyglądającą mamą (praprababcią Anną Willer) i jej równie piękną siostrą. I stąd (taka moja interpretacja) żaden syn nie został górnikiem i żadna córka nie wyszła za górnika. To niespotykane w śląskich, robotniczych, rodzinach.
Pradziadkowie Julia i Rudolf Wolf oraz ich dwie córki starsza Gertruda i młodsza Małgorzata (ok. 1919) |
Prababcia szczególnie wyróżniała Jerzego, swojego trzeciego syna. Mówiła na niego: mein Liebling.
Komunia święta Karola Wolfa, a obok mój dziadek, Jerzyk (ok. 1920) |
Komentarze
Prześlij komentarz